rwaczkobiet napisał/a:CatLady napisał/a:Śliski temat.
Z jednej strony racja - czemu miałbyś płacić? równouprawnienie jest.
Z drugiej - jeśli zapraszasz, to powinieneś. Nie wypada w końcu powiedzieć "zapraszam cię na kawę", a potem isć do kawiarni i stwierdzić "nie zapłacę".
Tak samo głupio walnąć z grubej rury jeszcze przed spotkaniem: "chodźmy na kawę, ale ja nie będę płacił, bo zarabiasz tyle, co ja". Mocno niezręczne. Raz, że jednak zaprosiłeś, dwa, że raczej nie wypada mówić o zarobkach na pierwszym spotkaniu, tak od razu w portfel komuś zaglądać.
Czy kawa to aż taki majątek, że warto dla oszczędności robić z siebie buraka i sknerę? Rozumiem niechęć do stawiania obiadu w wykwintnej restauracji, ale kawa, by pogadać, lepiej się poznać?
Ja nikogo nie zapraszam na kawe czy na randke, tylko pisze ze mozemy sie spotkac jesli ma ten ktos ochote.
I jak juz mowilem, faceci zawsze zapraszaja, bo kobiety tego nie zrobia nawet gdy nie maja chlopaka. Wiec no to ze WYSZEDLEM z inicjatywa nie znaczy ze powinienem placic. Z kolegami czesto chodze do kina z mojej inicjatywy czy gdzies to mam im za bilet placic? Niezle
Nie no, pisałeś, że 50% lasek odpada po usłyszeniu tekstu, że zapraszasz ale nie płacisz - czyli jednak mówisz o tym z góry. To jest burackie zachowanie.
Jak rachunek jest większy np za obiad, to można zaproponować podział, ale wykłócać się o kilka złotych za kawę? Zachowanie niskich lotów. Przestawiasz się jako osobę, która ma głębokie kieszenie i krótkie ręce, czyli masz predyspozycje do skąpstwa. Skończy się tak, że nawet jakbyś wszedł z dziewczyną w związek, to dalej będzie tak samo - będziesz pilnował każdej złotówki, byle nie wydać na nią o 5zł za dużo. Albo jak mówi Iceni - zaczniesz się domagać zwrotu za kondomy.
Podejście, które prezentujesz nie rokuje dobrze na przyszłość. Tacy kolesie jak Ty nie lubią stawiać, ale jak już postawią to piwko lub kawę, to im się wydaje, że mają do czegoś prawo - bo postawili.
Relacje z kolegami rządzą się innymi zasadami. Jak nie chcesz płacić za dziewczynę, to się nie umawiaj.
Rozumiem, że może masz ograniczone srodki, to może staraj się zawęzić krąg dziewczyn, zapraszaj te wybrane, poznaj je najpierw lepiej, przekonaj się, czy rokuje znajomość i dopiero zapraszaj. Ogólnie, jak się nie ma miedzi to się w domu siedzi
To mi przypomina mojego jednego byłego. Powiedział, ze zaprasza mnie do kina, a po chwili pyta: "kto płaci", na co ja: "no przecież przed chwilą mnie zaprosiłeś". Jak to w ogóle wygląda?