NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

To pole jest wymagane

Coraz więcej Polaków odbiera sobie życie. Ratunek w empatii i rozmowie?

Autor: Katarzyna Lisowska/Rynek ZdrowiaOpublikowano: 18 kwietnia 2014 06:20

Każdego dnia 15 Polaków próbuje odebrać sobie życie, 11 spośród nich zazwyczaj osiąga swój cel. Liczba prób samobójczych w skali roku przekracza w naszym kraju 8 tysięcy. To właśnie w Polsce najbardziej dynamicznie na świecie wzrasta odsetek samobójstw. - Wielu tych tragedii moglibyśmy uniknąć - uważają specjaliści.

Coraz więcej Polaków odbiera sobie życie. Ratunek w empatii i rozmowie?
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022
Ze statystyk Komendy Głównej Policji wynika, że w 2012 r. odebrało sobie życie 4177 osób na 5791 podejmowanych prób samobójczych. Rok 2013 zebrał jeszcze bardziej bolesne żniwo. Tylko w ciągu pierwszego półrocza na życie targnęło się blisko 4200 osób, 3000 skutecznie.  W sumie życie odebrało sobie ponad 6000 osób, prób samobójczych było ponad 8500.

Jest jeszcze gorzej

- W rzeczywistości takich przypadków było zdecydowanie więcej: pamiętajmy, że nie każda śmierć jest uznana za samobójstwo, choć faktycznie nim była, nie każda taka próba zostaje też odnotowana. Szacuje się, że co roku w naszym kraju próbuje sobie odebrać życie nawet do 100 tys. osób. - mówi prof. Bartosz Łoza, kierownik Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM) oraz zastępca dyrektora ds. lecznictwa Mazowieckiego Centrum Zdrowia im. prof. Jana Mazurkiewicza w Pruszkowie.

- Sytuacja jest bardzo zła, a spodziewam się, że liczba samobójstw nadal dalej rosła. To świadczy o tym, że nasze społeczeństwo jest w nie najlepszej kondycji. Dodatkowo trzeba sprecyzować, że większość samobójców to nie osoby chore psychicznie, jak mogłoby się wydawać - zaznacza ekspert.

Potwierdzają to dane policji za 2012 r. W około połowie przypadków (ponad 2,7 tys.) przyczyny targnięcia się na własne życie pozostają nieustalone. W sytuacjach, gdy próba samobójcza się powiodła, mówi się przede wszystkim o nieporozumieniach rodzinnych, zawodach miłosnych, warunkach finansowych, ciężkiej chorobie, np. nowotworowej. Zdarzeń, w których powodem samobójstwa mogła być choroba psychiczna, odnotowano 808.

80 proc. samobójców to mężczyźni
Wśród samobójców przeważający odsetek stanowią mężczyźni. Jak mówił nam wcześniej prof. Bogdan Wojtyniak, zastępca dyrektora Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny, tracą oni z powodu samobójstw więcej potencjalnych lat życia, aniżeli na skutek choroby niedokrwiennej serca, chorób układu trawiennego, a nawet wypadków komunikacyjnych.

Prof. Wojtyniak zwracał ponadto uwagę, że częściej odbierają sobie życie mieszkańcy wsi niż miast, co może wiązać się z trudniejszymi warunkami  i gorszym dostępem do opieki specjalistycznej.

- Możemy wyróżnić trzy grupy, w których najczęściej dochodzi do prób samobójczych. Najliczniejszą stanowią mężczyźni między 50 a 60 r.ż. Główne przyczyny to problemy ekonomiczne. Często wiąże się to np. z zamknięciem zakładu pracy, do czego dochodzą często problemy z alkoholem i rozpad rodziny - wyjaśnia prof. Łoza.

Kolejna grupa to mężczyźni po 35 r.ż, którzy, jak wskazuje ekspert, często nie potrafią odnaleźć się w tzw. dorosłym życiu. - Często są to osoby, które wybrały studia nie dające dużych szans na atrakcyjną pracę lub po prostu nie potrafiące wyjść z domu rodziców i samodzielnie funkcjonować. Nie potrafią też znaleźć partnera - wymienia specjalista.

Do samobójstw wśród kobiet najczęściej dochodzi w grupie 40-50 latek.

Profesor zaznacza, że o ile na świecie wzrost samobójstw łączy się z kryzysem gospodarczym, to w Polsce - obok warunków ekonomicznych - dużym problemem jest rozluźnienie więzi społecznych, wynikające z obecnego tempa życia i wpływające na rosnące poczucie osamotnienia. - Nie bez winy są też nasi decydenci. Ich kłótnie Polacy obserwują od lat. Potęgują one dodatkowo poczucie braku stabilizacji w kraju - wyjaśnia profesor.

Każdy chce żyć

Według specjalistów, na każde 10 osób, które popełniają samobójstwo, osiem "wysyła" przedtem ostrzeżenie.

Naukowcy Henry Ford Health System w Detroit (USA) przeanalizowali rejestry medyczne blisko 6 tys. osób, które w latach 2000-2010 popełniły samobójstwo. Okazało się, że ponad 80 proc. z nich trafiło pod opiekę medyczną w roku przed samobójczą śmiercią - najczęściej do lekarza pierwszego kontaktu lub lekarza specjalisty. Blisko 20 proc. ponownie odwiedziło lekarza w tygodniu poprzedzającym zgon. Uwagę na problemy ze zdrowiem psychicznym zwrócono u mniej niż połowy pacjentów z tej grupy.

Prof. Łoza przypomina, że ryzyko samobójstwa można obniżyć dzięki lekom. - Obecnie mamy jeden specyfik posiadający rejestrację, który skutecznie obniża ryzyko samobójstwa. Oczywiście mechanizmy leżące u podstaw zachowań samobójczych są różne i nie wszystkim można pomóc farmakologicznie. Tak samo nie można dać gwarancji, że problem nie powróci - mówi ekspert i dodaje, że każdy samobójca chce żyć, ale dostrzega przeszkody, które wydają mu się nie do pokonania.

- Większość potencjalnych samobójców komunikuje swój zamiar otoczeniu. Często szukają pomocy u lekarzy, choć nie mówią wprost o swoim problemie. Liczą, że ktoś im zada pytanie o myśli samobójcze. Problem w tym, że boimy się o to pytać, bo nie wiemy co zrobić, gdy ktoś przyzna się, że myśli o odebraniu sobie życia. Tymczasem taka rozmowa w wielu przypadkach jest autoterapią. Zadanie pytania o myśli samobójcze zmniejsza ryzyko tego czynu  - wyjaśnia profesor i dodaje, że ważne jest, by pytanie to częściej zadawali lekarze POZ, do których trafia większość Polaków.

Prof. Adam Windak, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej przyznaje, że z pacjentem z depresją, zarówno w wieku senioralnym, jak i bardzo młodym, spotyka się już praktycznie każdy lekarz rodzinny. Jak wskazuje, są to najczęściej specjaliści, którzy prowadzą pacjenta wiele lat i mają z nim zbudowane relacje, co ułatwia chorym mówienie o swoich problemach.

- W toku kształcenia lekarze medycyny rodzinnej są przygotowywani do oceny stanu psychicznego pacjenta. Często również sami leczą osoby z takim problemem, ponieważ wiele spośród nich nie chce skorzystać z pomocy psychiatry, obawiając się stygmatyzacji - mówi prof. Windak.

Jak podkreśla, w sytuacji, gdy lekarz rodzinny stwierdza u pacjenta myśli samobójcze, powinien jednak zrobić wszystko, aby skierować go do odpowiedniego szpitala.

Problem w tym, że w kraju brakuje zarówno ośrodków jak i specjalistów w dziedzinie psychiatrii. - Za granicą działają oddziały, gdzie leczeni są samobójcy. U nas nikt o tym nawet nie myśli. Rząd przyjął wprawdzie w 2010 r. Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego, ale praktycznie nic z tego nie wynika - zwraca uwagę prof. Łoza.

W jego ocenie, zatrzymanie rosnącej fali samobójstw wymaga od społeczeństwa wykazania się większą czujnością i empatią, a co najważniejsze - nie unikania rozmowy o problemach.

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum